25 marca 2008

Kręgi życia

Życie kołem się toczy, czas zatacza kręgi raz szersze, raz węższe, ale zawsze wracamy do punktu wyjścia. Nawet te dni szczęśliwe, gdy słońce przebija się przez chmury, padający na głowę deszcz wydaje się być świetlisty niemal, a każda chwila jest cenniejsza niż złoto, nie trwają wiecznie. Chwileczki, mgnienia oka prawdziwego głębokiego szczęścia, pękają jak bańki mydlane i tryskają w oczy wywołując silne łzawienie. Tęsknota za kimś, czymś tak nienamacalnym, dalekim, niedostępnym skrzętnie ukrywana na co dzień, wylewa się szczelinami oczu, ust a potem odbija się echem od studni ludzkich słów, tych życzliwych zwłaszcza. Pytań, tysiąca, o to samo, na ten sam temat od lat już, frazesów wypowiadanych jak wyrocznie, jak rozkazy awykonalne. Świeczki w oczach zgaszone resztkami sił witalnych i powrót do domu, do ciepła. A tam nie tak zupełnie, ludzie obcy tego dnia całkowicie, oderwani od kontekstu, wypoczęci, uśmiechnięci, napełnieni bylejakością, prowadzeni pozą. I słowa znowu ostre, puste, piłujące duszę, odbierające resztki mojości. Zaburzające nowo powstałą z gruzów pewność, samoświadomość świata. A później rozmowy niepotrzebne, rozgrzebujące na nowo rany już zasklepione, obdzierające strupy. Rozmowy bez treści, a z jednostronną pasją, nadzieją i naiwnością, że może jednak tym razem się uda, że pozwoli zrozumieć. I rozczarowanie, kolejne. A potem opoka i ciepło, ramię i słowo. Za mało by odtajeć całkowicie, zagubiona gdzieś Ta, która rozumie. Zapomniane słowa, gesty, puste spojrzenia, niewypowiedziane treści.
Kolejny dzień czekania na popołudnie, wieczór, jutro. Na Nią, Nich, Niego. A i tak wiem jak się skończy. Powrotem do domu z pustej Centrali w objęcia ciepłej kuchni z kubkiem herbaty, dobrym słowem i magią uścisku. Bez odpowiedzi.

Brak komentarzy: