27 sierpnia 2008

Mój aniele

Ja tylko chcę żeby ktoś mnie zamknął w bezpiecznych ramionach. Bez zgiełku, bez pośpiechu, bez ciągłych długów, terminów, bez wyrzutów sumienia, że nie tak, bez poczucia braku, sensu, bez słów. Tak rozpaczliwie teraz tego potrzebuję. Znowu jest gorzej, gorzej niż najgorzej. Wyrwać się, zapomnieć o wszystkim, wszystkich. Nic nie widzieć, nic nie czuć, niczego nie pamiętać.

Powstań mój aniele,
z popiołów krwawego sumienia
wyjmij nóż.
Tnij na oślep,
słuchaj,
jak dźwięczy pustka.
Patrz mi w oczy,
spal powieki
nie cofaj się przed niczym.
Słuchaj, jak ciepła krew
kapie
na podłogę.
Nie myśl, ściśnij pięść,
zadaj cios
i upadnij.

14 sierpnia 2008

Znowu miałam sen

Tak rzeczywisty, prawie namacalny. Obudziłam się poddenerwowana, niespokojna. Śniło mi się, że mam moje wymarzone maleństwo - stoi pod domem, tylko wsiąść i jeździć. Wychodzę - a tam pusto. Puste miejsce parkingowe, maleństwo zniknęło. Nawet nie zdążyłam się przyzwyczaić. Dziwny sen. Chyba za bardzo mi zależy i podświadomość właśnie zwraca na to moją uwagę, mówiąc "nie przesadzaj, bo jak już dopniesz swego i tak ktoś może Ci to odebrać, wystarczy tylko chwila."
Jak można śnić, że ktoś mi kradnie motocykl??

13 sierpnia 2008

12 sierpnia 2008

Ucieczka

Widok, który stanął mu przed oczami był nierzeczywisty, mrożący krew w żyłach, a jednocześnie tak piękny. Jeny stała o niecałe 2 metry od niego, po drugiej stronie muru. Głowę miała odchyloną do tyłu, ciało wyprężone, oddychała szybko przez rozchylone wargi. Za nią, jakby z jej pleców wyrastał niesamowity, czarny demon, pieszczący jej ciało. Demon zdawał się nie zwracać uwagi na nic, co dzieje się wokoło, Jeny również. Odgrodzeni od świata ludzi, zatopieni w sobie, stanowili nierozerwalną całość.

Les zdawał sobie sprawę, że tylko on jest w stanie ich widzieć, że tylko on wie o ich istnieniu. Czy wobec tego ta kobieta nie jest jedynie projekcją jego podświadomości? Musiał sprawdzić. W pierwszym odruchu chciał uciekać, bał się śmierci. Tam, po drugiej stronie czyhały na niego duchy przeszłości, pułapki, które sam sobie kiedyś zastawił. Teraz jednak otrząsnął się z pierwszego szoku, wstał i zrobił krok w ciemność.

Jeny otworzyła oczy akurat w chwili gdy Les stanął z nią twarzą w twarz. Jego zuchwałość tak ją zaskoczyła, że emocje nagle wygasły jak zdmuchnięty płomień. Demon zdążył jeszcze tylko szepnąć do ucha - Jest Mój - i w tym samym ułamku sekundy, dusza Jeny się zamknęła i pogrzebała na swoim dnie zaborczego kochanka.

Les spokojnie wyciągnął zakrwawioną dłoń i położył ją na szyi Jeny. Zacisnął. Jeny głośno wciągnęła powietrze. A potem stało się coś, czego nie przewidział. Najzwyczajniej w świecie złapała go za rękę, wykręciła ją boleśnie do tyłu i syknęła - Żeby Ci nigdy więcej nie przyszło do głowy mnie dotykać...!
Les zaskomlał z bólu, wykręcił się jeszcze mocniej, szarpnął, jeszcze raz zajęczał i przestał się wyrywać. Uderzyła go nierzeczywistość całej tej sytuacji. Jak jego własna projekcja może robić mu krzywdę? Fizyczną. Chyba że ona istnieje na prawdę. Ale w takim razie czym było to co widział? Bo przecież widział wyraźnie.

07 sierpnia 2008

Przeznaczenie

Stanął oko w oko z nieodwołalnym. Przecież tego właśnie chciał, skąd teraz to wahanie. Przecież jeszcze przed chwilą był zdecydowany, niczego nie pragnął bardziej. A teraz zupełnie opuściła go odwaga. Skurczył się, przygarbił, przestraszył. Nie spotkał dotąd takich mocy, niemal oko w oko.

Jeny nadsłuchiwała, wydawało jej się, że ktoś nagle zatrzymał się przed bramą i ciężko opadł na ścianę, osunął się po niej. To nie mógł być on, ale dlaczego jeszcze go nie ma? Powinien już przechodzić. Jeny bała się zamknąć oczy, bała się słuchać. Wiedziała, ze wystarczy chwila nieuwagi z jej strony i chłopak umrze. Po raz pierwszy pojawiło się w niej wahanie, zwykle nie miała żadnych dylematów. Jeśli ktoś prosił się o śmierć, dostawał ją. On wyraźnie prosił, czuła to przecież tak silnie. A jednak nie chciała pozwolić mu odejść. Czyżby ludzkie uczucia? Skąd się w niej wzięły? Demon coraz silniej dawał znać o sobie, domagał się krwi. Jeny mimowolnie przymknęła oczy i poddała się pieszczotom, czuła jak ociera się o jej szyję, jak gryzie, całuje, jak szepce jej do ucha - Dalej maleńka, wiem, że tego chcesz...nie opieraj się, wiem przecież jak to lubisz...lubisz to prawda?...
Jeny westchnęła głośno, oddychała coraz szybciej, czuła, że nie panuje nad sobą, nad nim. Jeszcze chwila i da mu to o co prosi. Czuła dotyk na karku, na piersiach, zrobiło jej się gorąco. Jeszcze chwila...

Les walczył ze sobą, wiedział, że tylko ucieczka pozwoli mu przeżyć. Czuł, że im dłużej tu siedzi, tym bardziej wciągają go ciemne moce, że staje się coraz bardziej bezwolny, że rozkoszuje się myślą o śmierci. Z zaciśniętych w pięści dłoni powoli sączyła się krew, paznokcie wbijały się w skórę. Ból wyzwalał. Na ułamek sekundy zamknął oczy i wtedy znowu ją zobaczył. Teraz, albo nigdy.

Śnij się, śnij...

No cóż, życie to nie bajka. Nawet nie wiem, czy bym chciała, żeby takie było, bo nudno wtedy. Nic się nie dzieje. Wszyscy szczęśliwi. Uśmiechnięci. Wypoczęci. Piękni. Młodzi.
A ja wolę nie być piękna, wypoczęta, ja wolę być wymięta, wczorajsza, zagoniona, stęskniona, spragniona, goniąca wciąż za czymś. To taki syndrom wojownika - jak już zdobędę, zaraz się znudzę. Ale samo polowanie budzi dreszczyk emocji.
Śnił mi się dziś mój regularny swego czasu kochanek. Aktualnie regularny tylko w pewnym sensie, bo jakoś nie mogę dopiąć swego, a może to i dobrze? W każdym razie, śnił się pięknie, bo zwyczajnie - tak po ludzku, nawiązywał prawdziwe relacje międzyludzkie, przedstawiał sobą jakieś uczucia. W realnym świecie nic takiego nie ma miejsca. Cóż, jedyne słuszne rozwiązanie w tej sytuacji, to zacząć układać sobie życie zupełnie inaczej, spotykać się z kimś, związać się, tak na co dzień. Tak, żeby nie było pusto, smutno, żeby ktoś czasem przytulił, powiedział ciepłe słowo. A uczucia? Ich się nie da już ulokować gdzie indziej, przepadło. Popłynęły z łzami, po kolejnych facetach niewartych świeczki. A ja do kanałów schodzić nie będę. Po co grzebać się w przeszłości??
Mam ten sen przed oczami. Taki czysty, wyraźny, klarowny. Śnił mi się przed samą pobudką, to czas, kiedy śnimy to co chcemy, kiedy projektujemy swoją rzeczywistość. Ja projektuję z premedytacją. Kto mi zabroni??

03 sierpnia 2008

Hej Mr DJ:)

O matko, co to był za weekend... Ogólnie jakieś 6 godzin regularnego snu od piątku licząc, dwa wieczory w Koyocie, dwa dni w pracy od rana do wieczora. Dziś świeci słońce - miał padać deszcz. Chyba pogoda podłapała mój nastrój i stara się niczego nie zepsuć. A wszystko o dziwo, po raz pierwszy od dawnien dawna zaczyna się układać, tak normalnie, tak jak powinno. Widać, jak już jest tak źle, że całkiem zwątpisz i odpuścisz sobie absolutnie wszystko - życie Cię pozytywnie bardzo zaskoczy. Mnie zaskoczyło w nocy z piątku na sobotę, tak na oko koło godziny 2:00 na schodach Koyota, a potem jeszcze raz, ale to już tak całkiem z godzinę później, dla odmiany na schodach przed Koyotem. Mogłabym tu walnąć spokojnie hasło reklamowe, szalenie znane, w delikatnie zmienionej formie, mianowicie: "KOYOT łączy ludzi".
I tyle. A reszta - cicho sza... bo dalej nie mogę uwierzyć i się boję, że jak powiem to głośno, pryśnie jak bańka mydlana. Póki co jest pięknie i nierealnie. Kropka.

01 sierpnia 2008

Zła

Zła jestem, strasznie zła. Ponadto zawiedziona, zestresowana, zrezygnowana, smutna, znerwicowana i ogólnie negatywnie nastawiona do świata.
A wszystko przez jeden mały wyjazd, który raczył nie wypalić. I jeden mały szczegół, który sprawił, że ze stanu radosnej euforii i oczekiwania popadłam w totalną rezygnację, doprawioną jeszcze faktem iż zmuszono mnie do poświęcenia mojego pseudourlopu spędzanego w podstawowej pracy i przyjścia do pracy alternatywnej od której za wszelką cenę pragnęłam odpocząć.
I to tyle.
Wszystko się ma udać, tak??
No to niech się do kurwy nędzy zacznie wreszcie udawać, bo ileż można czekać???????