27 sierpnia 2008

Mój aniele

Ja tylko chcę żeby ktoś mnie zamknął w bezpiecznych ramionach. Bez zgiełku, bez pośpiechu, bez ciągłych długów, terminów, bez wyrzutów sumienia, że nie tak, bez poczucia braku, sensu, bez słów. Tak rozpaczliwie teraz tego potrzebuję. Znowu jest gorzej, gorzej niż najgorzej. Wyrwać się, zapomnieć o wszystkim, wszystkich. Nic nie widzieć, nic nie czuć, niczego nie pamiętać.

Powstań mój aniele,
z popiołów krwawego sumienia
wyjmij nóż.
Tnij na oślep,
słuchaj,
jak dźwięczy pustka.
Patrz mi w oczy,
spal powieki
nie cofaj się przed niczym.
Słuchaj, jak ciepła krew
kapie
na podłogę.
Nie myśl, ściśnij pięść,
zadaj cios
i upadnij.

3 komentarze:

Diu pisze...

Silne ramiona pojawiają się zwykle wtedy, kiedy ma się całkiem dobrze wyrzeźbione własne i już tak bardzo nie potrzeba innych.
Tak jak cała reszta.
Pojawiają się też takie, które sprawiają wrażenie najpiękniejszych, najsilniejszych i najcieplejszych, które dają znaną już rozkosz i wyłączają mózg. Duszą, skurwiele, ale to okazuje się zwykle dużo później.
Oferuję swoje;) niezłe są całkiem, w końcu żem emerytowana rugbistka;)

Pavulon pisze...

Witam,Paweł Sobieszczuk z tej strony.Pamiętasz mnie może z PL? Mam nadzieję,że lepiej już z Twoją kondycją psychiczną. Ja sam mógłbym pisać w podobnym tonie swojego bloga.Piję dziś po raz pierwszy w życiu Yerba Mate.. może pomoże. Trzym się i pozdry.

Fredro pisze...

Hej Pawełku! Jasne, że pamiętam. Z moją kondycją psychiczną jak widać bywa różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Bloga postanowiłam utrzymać w miarę jednolitym tonie, więc dlatego jest jaki jest. Pozdrawiam ciepło z Cluj-Napoca z Rumunii!!!