25 lutego 2008

Jaki był ten dzień?

Siedzę właśnie z kieliszkiem wina i usiłując złapać Ipek chowającą się w najciemniejszych kątach pokoju myślę o mijającym dniu. A obfitował w emocje, uczucia, wspomnienia nawet. Były pogaduchy z przyjaciółką, była melancholia i samotność, był taniec, była nawet wizyta w moim byłym domu, u mojego byłego mężczyzny. Domu, który wygląda jakbym się stamtąd wyprowadziła wczoraj a nie prawie 8 miesięcy temu, domu, w którym wszystko zostało tak jak ja to zostawiłam... Moja doniczka z kwiatkiem, mój obrus, moje szafki w łazience... I chyba nawet moje zdjęcie na szafce, co prawda leżące a nie stojące, ale jednak. Podroczyłam się z byłym, w końcu pomógł mi znieść szafki do samochodu, potem wysłuchałam streszczenia co robił w ostatnim czasie, przytuliłam się mocno, pocałowałam w policzek, wsiadłam w samochód i pojechałam. A w domu, jak to w domu - wiertarka udarowa i dziurawienie ścian. Nawet ja miałam okazję dwie dziury zrobić!! Takie małe a cieszy:)

Jaki był ten dzień,
co darował, co wziął,
czy mnie wyniósł pod niebo,
czy rzucił na dno.
Jaki był ten dzień,
czy coś zmienił, czy nie
czy był tylko nadzieją na dobre i złe?


Bardzo lubię ten tekst, przez długi czas nuciłam go wieczorami przy akompaniamencie gitary. Może do tego wrócę?

Brak komentarzy: