22 lutego 2008

Brak biletów?

No i cóż. Dzień minął prawie bezwładnie, obeszło się bez większych spięć, jednak w myśl zasady, że nie można mieć wszystkiego - nie udało nam się dostać biletów na pewien pokaz pewnych krótkich form filmowych oglądanych przez nas comiesięcznie już od listopada. Pech chciał, że ów pokaz gdzieś tam w nazwie miał "walentynkowy" co spowodowało ogromną lawinę chętnych, nagle obudzonych kinomaniaków spragnionych form krótkich. Zapewne ogrom z nich nie powróci na kolejny, marcowy pokaz ale cóż, amerykańskie święta patronów osób chorych umysłowo widać rządzą się własnymi prawami.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, dzięki temu była okazja do wypicia ulubionej herbatki w ulubionym miejscu, nawet na ulubionej kanapie! I jak tu się złościć?

1 komentarz:

Diu pisze...

Bo trzeba płynąć sobie, a co się stanie, to się zobaczy... Prawda?:)