07 stycznia 2009

W oczekiwaniu na cud

Są cudy małe i duże, jest cud poczęcia, cud narodzin, cud uzdrowienia, cud nad Wisłą. Zdarzają się niemal codziennie, każdy z nas ma swoje prywatne spektrum cudów, dla każdego mają inny wymiar i inne znaczenie. Czasem przychodzą niespodziewanie, czasem wyczekujemy ich z utęsknieniem. W zależności od ich nastroju mogą albo się ziścić, albo nie. Ale czym tak naprawdę są? Czasem zwykłym promykiem słońca przebijającym się przez grube chmury, czasem burzą, która łapie nas w górach, ale czeka aż spokojnie zejdziemy, czasem czyimś spojrzeniem, gestem, reakcją. Bywa, że nie zauważamy ich od razu, bywa że je bagatelizujemy, nie doceniamy ich. A wtedy kiedy ich najbardziej potrzeba... wierzę, że jednak nadchodzą, tylko czasem trzeba im delikatnie pomóc. Bo tak jest zawsze, że szczęściu trzeba pomagać, trzeba na niego pracować codziennie, w każdej godzinie, każdej minucie. Trzeba cieszyć się z niego ile sił, nauczyć się je zauważać i doceniać. A wtedy świat będzie lepszym miejscem.

Brak komentarzy: